Mąż zostawił mnie i córkę dla ciężarnej kochanki. Po rozwodzie najbardziej bałam się, że spotkam ich razem – okazało się że zamieszkali niedaleko mnie…
Mój mąż, z którym byłam ponad dekadę, porzucił mnie i naszą córkę dla młodszej kobiety. Jak się dowiedziałam, że spodziewa się z nią dziecka, poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Zostaliśmy sami, ale myślałam, że z czasem znajdę spokój…
Los miał jednak inne plany. Pewnego dnia, idąc z córką na spacer, zauważyłam ich – razem, śmiejących się, jakby nic się nigdy nie stało. Co gorsza, odkryłam, że zamieszkali bliżej, niż mogłabym przypuszczać…
Byliśmy razem od dziesięciu lat. Miałam wtedy wrażenie, że stworzyliśmy coś trwałego, coś prawdziwego. Mieliśmy piękną córkę, wspólne plany na przyszłość i dom, który razem budowaliśmy – cegła po cegle, marzenie po marzeniu. Ale czasem życie potrafi rzucić człowieka na kolana, a mnie rzuciło boleśnie.
Wszystko zaczęło się od tego, że mąż coraz częściej wracał późno z pracy. Twierdził, że ma więcej obowiązków, że firma przechodzi trudności, że po prostu musi się poświęcić. Uwielbiałam go, więc ufałam bezgranicznie. Aż do dnia, w którym przez przypadek zobaczyłam wiadomość na jego telefonie. „Nie mogę się doczekać naszego maleństwa” – pisała jakaś Anna.
Prawda wychodzi na jaw
Początkowo zaprzeczał, krzyczał, że wymyślam, że to koleżanka z pracy, która zwierza się ze swojego życia. Ale prawda szybko wyszła na jaw – mój mąż od miesięcy miał romans, a kobieta, z którą mnie zdradzał, była w ciąży. W końcu wyznał mi to w przypływie wyrzutów sumienia – a może po prostu nie chciał dalej się ukrywać.
Rozwód był burzliwy. Walczyłam o godność, o dziecko, o każdy najmniejszy szczegół. Po wszystkim zostałam sama z córką w naszym domu. Miałam nadzieję, że zacznę wszystko od nowa, że odzyskam kontrolę nad życiem. Ale los miał dla mnie inne plany.
Niespodziewane spotkanie
Kilka miesięcy po rozwodzie wybrałam się z córką do parku. Było słonecznie, a ona biegała wokół fontanny. Nagle zobaczyłam ich. Mąż i jego nowa partnerka siedzieli na ławce, trzymając w ramionach niemowlę. Poczułam, jak wszystko we mnie zamarło. To nie był pierwszy raz, kiedy widziałam ich razem, ale tego dnia dowiedziałam się czegoś, co wprawiło mnie w osłupienie.
Wracając z parku, zauważyłam ich przed domem na naszej ulicy. Z początku myślałam, że to przypadek. Ale nie – oni naprawdę zamieszkali w tej samej okolicy. Z każdym kolejnym dniem widywałam ich coraz częściej – na zakupach, w szkole, do której chodziła moja córka, a nawet na osiedlowych spotkaniach.
Starcie na placu zabaw
Największy konflikt wybuchł pewnego popołudnia. Moja córka bawiła się na placu zabaw, kiedy podeszła do niej nowa partnerka mojego męża. Zaczął się niewinny dialog, ale ja byłam jak na szpilkach. W końcu nie wytrzymałam i poszłam do nich. Rozmowa szybko zamieniła się w ostrą wymianę zdań. Nowa partnerka zarzuciła mi, że utrudniam mężowi kontakt z dzieckiem, a ja wytknęłam jej, że rozbiła moje małżeństwo. Ludzie zaczęli się przyglądać, a ja czułam, że tracę grunt pod nogami.
Prawda, która zaskoczyła
Kilka tygodni później usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam go – mojego byłego męża. Wyglądał na przybitego. Powiedział, że nie wszystko jest takie, jak mi się wydaje. Jego nowy związek nie układa się, partnerka go zdradzała, a dziecko, które tak bardzo pokochał, nie było jego.
To był moment, w którym poczułam dziwną ulgę. Nie dlatego, że coś mu się nie udało, ale dlatego, że zrozumiałam, że jestem silniejsza, niż myślałam. Nie chciałam jego powrotu. Chciałam tylko zamknąć ten rozdział i zacząć żyć na nowo.