Miesiącami mnie dręczył i prześladował. Osaczał i wyznawał chorą miłość, ale policja i tak miała to gdzieś. Co, jeśli dojdzie do tragedii?
Kiedy Alicja zaczęła dostawać dziwne wiadomości, sądziła, że to tylko głupi żart. Jednak kolejne tygodnie zamieniły jej życie w koszmar. Każdy krok, każda rozmowa była przez niego śledzona…
Choć zgłaszała sprawę na policję, nikt nie traktował jej poważnie. Wszystko zmieniło się pewnej nocy, kiedy usłyszała hałas pod oknem. To, co wydarzyło się później, na zawsze odmieniło jej życie…
Koszmar, który zaczął się od jednego SMS-a
Alicja wiodła spokojne życie. Praca w biurze rachunkowym, wieczory spędzane z przyjaciółkami, a w weekendy maratony filmowe w domowym zaciszu. Wszystko zmieniło się pewnego wieczoru, kiedy otrzymała pierwszą wiadomość od nieznanego numeru: „Obserwuję Cię. Jesteś piękna.” Początkowo uznała to za nieśmieszny żart, jednak kolejne wiadomości zaczęły pojawiać się coraz częściej.
Nieznajomy wiedział, co robiła danego dnia, jak była ubrana, a nawet gdzie jadła lunch. Alicja zablokowała numer, ale wiadomości zaczęły przychodzić z innych. Czuła, jak jej prywatność zaczyna się kurczyć. Kiedy pewnego wieczoru znalazła na wycieraczce bukiet kwiatów i list z podpisem: „Twój na zawsze”, zrozumiała, że sprawa jest poważna.
Policja miała to gdzieś
Alicja zebrała wszystkie dowody i zgłosiła sprawę na policję. Odpowiedź była niemalże szydercza: „To pewnie jakiś zakochany kolega. Dopóki nic nie zrobił, nie mamy podstaw do interwencji.” Wychodząc z komisariatu, czuła się bezradna. Próbowała dowiedzieć się czegoś więcej na własną rękę, ale nie miała pojęcia, kim jest jej prześladowca.
Każda noc stawała się coraz bardziej przerażająca. Alicja zasypiała z latarką i telefonem w ręku. Pewnego wieczoru, wracając z pracy, zauważyła cień mężczyzny za rogiem swojego bloku. Przyspieszyła kroku, ale on też. Serce waliło jej jak oszalałe. Wpadła do mieszkania i zamknęła drzwi na wszystkie zamki. Wiedziała, że dłużej tak nie wytrzyma.
Kiedy groźby zamieniły się w coś więcej
Kulminacją koszmaru była noc, kiedy Alicja usłyszała hałas pod oknem. Zajrzała przez firankę i zobaczyła, jak ktoś próbuje wspiąć się na balkon. Zadzwoniła na policję, ale odpowiedź była równie irytująca jak wcześniej: „Jeśli wejdzie do środka, proszę zadzwonić ponownie.” Po raz pierwszy poczuła, że naprawdę może dojść do tragedii.
Nie czekając na cud, chwyciła latarkę i zaczęła mrugać światłem w kierunku sąsiadów. To odstraszyło intruza, ale Alicja wiedziała, że to tylko kwestia czasu, zanim sytuacja się powtórzy. Wtedy wpadła na pomysł, który miał odmienić jej los.
Pułapka, która zadziałała
Postanowiła sama przejąć kontrolę nad sytuacją. Przypomniała sobie, że jeden z jej znajomych zajmuje się monitoringiem i ochroną. Namówiła go, by pomógł jej zainstalować kamerę przed drzwiami oraz wokół okien. Przyjaciółka wprowadziła się na kilka dni, by Alicja nie była sama.
Gdy tylko wróciła do domu, postanowiła wciągnąć prześladowcę w pułapkę. Odblokowała numer i zaczęła odpowiadać na wiadomości, udając zainteresowanie. Po kilku wymianach zdań mężczyzna ujawnił, że pracuje w tej samej dzielnicy co Alicja i często widuje ją w pobliskiej kawiarni. Zaproponował spotkanie – nie wiedział, że to część planu.
Prawda wyszła na jaw
W umówionym miejscu zamiast Alicji pojawił się jej znajomy ochroniarz wraz z policją, którą w końcu udało się przekonać do współpracy. Mężczyzna próbował uciekać, ale szybko został obezwładniony. Okazało się, że to były kolega z pracy Alicji, którego zwolniono kilka miesięcy wcześniej za nieodpowiednie zachowanie wobec współpracowników.
Policja odkryła w jego mieszkaniu dziesiątki zdjęć Alicji, kopie jej wiadomości i szczegółowy harmonogram jej dnia. Alicja poczuła ulgę, ale i złość – jak to możliwe, że nikt nie chciał jej wcześniej pomóc?