Mąż spakował manatki i wyniósł się do kochanki. Choćby świat się walił, nie dam mu rozwodu, bo mu kiedyś przysięgałam

Mąż Zofii podjął decyzję — spakował swoje rzeczy i wyprowadził się do kochanki. Dla Zofii to nie było zaskoczeniem. Wiedziała o jego romansie od dawna, ale teraz wszystko stało się realne. Nie zamierzała jednak ułatwiać mu życia. Chociaż cierpiała, postanowiła walczyć o coś innego niż miłość… 

Nie zamierzała dać mu rozwodu, mimo że on tego żądał. Przysięga małżeńska była dla niej święta, ale to nie oznaczało, że zamierza siedzieć cicho i cierpieć w milczeniu. Zofia miała swój plan, a prawda, która wyszła na jaw, zszokowała wszystkich…

Zaskakująca decyzja

Zofia wiedziała o romansie męża już od kilku miesięcy. Kiedy w końcu przyznał się do zdrady, nie była zaskoczona. Słyszała szepty sąsiadek, widziała podejrzane SMS-y i słyszała, jak rozmawiał przez telefon w nocy, kiedy myślał, że ona śpi. Dla wielu kobiet taki moment oznaczałby koniec, ale Zofia postanowiła postąpić inaczej. Postanowiła walczyć.

Tego dnia wróciła z pracy i zauważyła, że wszystkie jego rzeczy zniknęły. Szafa była pusta, w łazience nie było jego maszynki do golenia, a na stole leżał list. „Wyprowadzam się. Kocham ją. Potrzebuję rozwodu, aby zacząć nowe życie.” Zofia spojrzała na ten świstek papieru i uśmiechnęła się pod nosem. Rozwód? Tak łatwo to się nie skończy.

Przysięga, której nie złamie

Mąż myślał, że Zofia będzie błagać o jego powrót, ale ona miała inny plan. „Przysięgałam ci wierność, miłość i wsparcie na dobre i złe czasy. I tej przysięgi nie zamierzam złamać,” powiedziała mu, kiedy zadzwonił, żądając szybkiego rozwodu. „Ale kochanie, ty nawet nie chcesz ze mną być!” – wykrzyczał do słuchawki. „Nie ma znaczenia. Ja ci przysięgałam. Chciałeś odejść, proszę bardzo, ale rozwodu ci nie dam. Będziesz moim mężem do końca życia.”

Zofia wiedziała, że to zagra na jego nerwach. I o to jej chodziło. Zbyt wiele lat poświęciła na ten związek, by teraz on mógł ułożyć sobie życie z kimś innym bez konsekwencji.

Prawda, która wychodzi na jaw

Dni zamieniały się w tygodnie, a Zofia twardo trwała przy swoim. Spotkania z prawnikiem nie przynosiły żadnych rezultatów, bo Zofia odmawiała współpracy. „On myśli, że może tak po prostu zniknąć i zacząć wszystko od nowa,” mówiła swojej przyjaciółce Martynie. „Ale ja mu pokażę, że to nie takie proste.”

Pewnego dnia mąż Zofii przyjechał pod ich dawny dom. Wyszedł z samochodu, zły jak osa, wymachując rękoma, a Zofia, obserwując go zza firanki, wiedziała, że coś się święci. „Nie dam ci rozwodu!” wykrzyczała, zanim jeszcze zdążył zapukać do drzwi. Ale on miał coś, czego Zofia się nie spodziewała. Prawda, którą ukrywał, w końcu miała wyjść na jaw.

„Nie potrzebuję już twojego rozwodu!” wykrzyknął. „Kochanka… jest w ciąży!” Zofia zamarła. To było coś, czego nie przewidziała. Ale zamiast panikować, tylko się uśmiechnęła. „To cudownie,” powiedziała spokojnie. „Ale rozwodu dalej nie dostaniesz.”

Kłótnia o kontrolę

„Czy ty jesteś nienormalna?!” – wybuchnął. „Ona urodzi moje dziecko! Muszę się z nią ożenić!” Zofia czuła, jak narasta w niej złość, ale nie dała się sprowokować. „To ty jesteś nienormalny, jeśli myślisz, że po tych wszystkich latach pozwolę ci odejść bez walki. Przysięgałam ci, że będziesz moim mężem do końca życia, i tak właśnie się stanie.”

Mąż Zofii wybuchł jeszcze bardziej, ale nic nie mogło złamać jej opanowania. Znała jego plan, a teraz miała swoją kartę przetargową. Wiedziała, że walka dopiero się zaczyna. Ich historia miała trwać jeszcze długo, a prawdziwy finał dopiero nadchodził.

Zaskakujący finał

Tydzień później Zofia otrzymała telefon. To była kochanka męża. „Musimy porozmawiać,” powiedziała łamiącym się głosem. Zofia zgodziła się na spotkanie, ciekawa, co tym razem wymyśliła ta kobieta. Kiedy spotkały się w kawiarni, kochanka wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. „To nie jest dziecko twojego męża,” wyznała. „Okłamałam go. Chciałam, żeby się rozwiódł, ale teraz nie wiem, co robić.”

Zofia poczuła triumf, ale zamiast wybuchnąć gniewem, tylko kiwnęła głową. „Cóż, powiedz mu prawdę. A ja zrobię resztę.”

Co dalej? Co myślicie o tej historii? Jak byście postąpili na miejscu Zofii? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!