Szwagier pożyczył od teścia pieniądze na nowy samochód, obiecując, że odda je w ciągu roku. Kiedy senior przypomniał mu o warunkach, zrobiło się naprawdę gorąco.
Teść, człowiek spokojny i wyrozumiały, nie spodziewał się, że pożyczka dla szwagra stanie się początkiem rodzinnych tarć. Gdy minął rok, a obiecane pieniądze nie wróciły, postanowił upomnieć się o swoje…
Jednak zamiast spokojnej rozmowy, w domu wybuchła prawdziwa burza. Szwagier miał swoje powody, by unikać zwrotu pieniędzy, ale tego, co senior usłyszał w finale, nikt nie mógł przewidzieć…
Szwagier i jego marzenie o nowym samochodzie
Wszystko zaczęło się od rodzinnego obiadu, podczas którego szwagier Piotr nie mógł się powstrzymać od opowieści o wymarzonym samochodzie. Malował przed wszystkimi obraz luksusu i wygody, które miały nadejść wraz z zakupem. Problem polegał na tym, że Piotr nie miał pieniędzy na realizację swoich marzeń.
Teść, pan Stanisław, znany w rodzinie z dobrego serca i skłonności do pomocy, zaoferował pożyczkę. Ustalili, że Piotr zwróci pieniądze w ciągu roku, ponieważ Stanisław planował wykorzystać te oszczędności na remont dachu w swoim domu. Umowa była prosta, a Piotr obiecał, że nie zawiedzie.
Rok później – brak pieniędzy, mnóstwo wymówek
Rok minął szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Samochód Piotra lśnił na podjeździe, a on sam nie dawał znaku, że zamierza oddać pieniądze. Stanisław, początkowo cierpliwy, postanowił delikatnie przypomnieć o umowie.
- Piotrze, rok temu ustaliliśmy, że zwrócisz te pieniądze. Dach naprawdę wymaga remontu – zaczął spokojnie.
Piotr od razu zareagował nerwowo. Zaczął tłumaczyć, że czasy są ciężkie, że ma inne wydatki, a samochód… cóż, samochód okazał się bardziej kosztowny, niż się spodziewał.
Wybuch rodzinnej kłótni
Kiedy Stanisław przypomniał, że pożyczka była udzielona na jasnych zasadach, Piotr uniósł się gniewem.
- Co za różnica, kiedy oddam?! Dach przecież jeszcze się nie zawalił! – rzucił z wyraźną pretensją.
Do rozmowy włączyła się żona Piotra, twierdząc, że teść „przesadza”, bo przecież „rodzina powinna sobie ufać”. Z kolei żona Stanisława nie wytrzymała i w ostrych słowach przypomniała Piotrowi, że to nie pierwszy raz, kiedy ktoś musiał ratować go finansowo.
Atmosfera zrobiła się tak gorąca, że cała rodzina wstała od stołu. Słowa latały jak pociski, a Piotr opuścił dom, trzaskając drzwiami.
Prawda wychodzi na jaw
Po kilku dniach Stanisław otrzymał anonimową wiadomość, która rzuciła nowe światło na sytuację. Okazało się, że Piotr wcale nie miał zamiaru oddać pieniędzy, ponieważ… sprzedał samochód za dużo niższą kwotę, niż był wart, a resztę wydał na spłatę swoich wcześniejszych długów.
Kiedy Stanisław zorganizował rodzinne spotkanie, Piotr próbował się tłumaczyć, ale wszyscy mieli już dość jego wymówek. Ostatecznie rodzina podjęła decyzję, że Piotr musi sam ponosić konsekwencje swoich działań – bez kolejnych „ratunkowych” pożyczek.