Teściowa zawsze traktowała mnie z góry, nazywając mnie nieudacznikiem. Po rozwodzie jej syna, to ja jestem tą, którą prosi o pomoc…

Przez lata słyszałam, że nie jestem wystarczająco dobra dla jej syna. Teściowa rzucała mi w twarz każdą możliwą obelgę, a ja zaciśniętymi zębami milczałam. Teraz, gdy ich małżeństwo się rozpadło, wszystko się zmieniło…

Kiedy stanęła w moich drzwiach, byłam pewna, że przyszła rzucić kolejną kąśliwą uwagę. Ale to, co powiedziała, zupełnie mnie zaskoczyło. Jak się okazało, to dopiero początek tej nieoczekiwanej historii…

„Nie nadajesz się na żonę mojego syna”

Poznałam Krzysztofa, kiedy miałam 23 lata. Byłam wtedy świeżo po studiach, pełna nadziei na przyszłość. Wydawało się, że świat stoi przede mną otworem. Nasza miłość była piękna i intensywna, a ślub był naturalnym krokiem. Jednak nie wszystko było tak różowe, jak się wydawało.

Teściowa, pani Barbara, od początku nie kryła, że nie jestem jej wymarzoną synową. „Co ty możesz mu dać? Karierę dopiero zaczynasz, gotować nie umiesz, a dom to pewnie zawalisz po dwóch tygodniach” – mówiła przy każdej okazji. Jej słowa raniły, ale starałam się być ponad to. Niestety, Krzysztof nigdy nie wstawiał się za mną. Zawsze powtarzał: „Taka już jest moja mama. Trzeba to ignorować”.

Rozpad małżeństwa

Kiedy nasz związek zaczął się sypać, teściowa triumfowała. „Mówiłam, że to się nie uda!” – rzuciła w twarz, kiedy podpisaliśmy papiery rozwodowe. Byłam załamana, ale jednocześnie czułam, że to może być nowy początek. Zaczęłam układać sobie życie na nowo – znalazłam dobrą pracę, kupiłam mieszkanie i na nowo odkryłam, czym jest spokój ducha.

Tymczasem Krzysztof wpadł w wir problemów – stracił pracę, miał długi i w końcu musiał wrócić do domu swojej matki. I tu zaczyna się prawdziwa ironia losu.

Niespodziewana wizyta

Nie spodziewałam się jej w moich drzwiach. Barbara stała tam z nieco zmieszanym wyrazem twarzy. Wyglądała na wyczerpaną. „Możemy porozmawiać?” – zapytała, a ja, mimo mieszanych uczuć, wpuściłam ją do środka. Zaczęła opowiadać, jak trudna jest sytuacja. Krzysztof, jej ukochany syn, stał się nie do zniesienia – nie szukał pracy, narzekał na wszystko, a do tego wprowadził się do domu z nową partnerką, która traktowała Barbarę jak darmową służącą.

„Proszę cię o pomoc. Tylko ty możesz mu przemówić do rozumu” – powiedziała drżącym głosem. Przez chwilę myślałam, że śnię. Kobieta, która przez lata uważała mnie za nieudacznika, teraz prosiła mnie o wsparcie.

Trudna decyzja

Czułam mieszankę satysfakcji i współczucia. Wiedziałam, że mogłam odmówić, ale czy naprawdę chciałam stać się kimś takim jak ona? Postanowiłam podjąć rozmowę z Krzysztofem. Spotkanie z nim było trudne – widok mężczyzny, którego kiedyś kochałam, w takim stanie, łamał serce. „Nie masz prawa mnie pouczać” – wykrzyczał na początku, ale w końcu udało mi się przemówić mu do rozumu.

Zaskakujące zakończenie

Kilka miesięcy później Barbara znów stanęła w moich drzwiach. Tym razem nie po to, by mnie o coś prosić. „Chciałam ci podziękować. Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale Krzysztof wrócił do pracy i w końcu się ogarnął. Zawsze cię nie doceniałam. Przepraszam” – powiedziała. Nigdy nie myślałam, że usłyszę takie słowa z jej ust. Może ludzie naprawdę potrafią się zmienić?

A co Wy o tym sądzicie? Czy pomoglibyście teściowej w podobnej sytuacji? A może odmówilibyście, pamiętając wszystkie przykrości? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!