Mąż przez lata wspierał finansowo matkę i siostrę, ale one ciągle chciały więcej. Nie mogłam uwierzyć, jak bardzo go wykorzystywały…

Od zawsze podejrzewałam, że coś jest nie tak. Mąż często unikał rozmów o pieniądzach, ale nigdy nie brakowało na wspólne wydatki. Dopiero pewnego dnia, gdy przypadkiem znalazłam dokumenty bankowe, wszystko zaczęło się układać w całość…

Nie mogłam uwierzyć, ile pieniędzy przekazywał swojej rodzinie. Matka i siostra zawsze miały dla niego nowe „pilne potrzeby”, a on nie potrafił im odmówić. Ale to, co odkryłam na końcu tej historii, całkowicie mnie zaskoczyło…

Od początku naszego małżeństwa wiedziałam, że mąż bardzo związany jest ze swoją matką i siostrą. Było w tym coś wzruszającego, jak dbał o ich potrzeby i zawsze starał się im pomagać. Przymknęłam oko na to, że co miesiąc przelewał im pieniądze. „Rodzina jest najważniejsza” – powtarzał mi to za każdym razem, gdy pytałam, dlaczego ciągle wspiera je finansowo, skoro obie mogłyby same sobie poradzić. Jego matka miała niewielką emeryturę, a siostra dorabiała na pół etatu, ale przecież były zdrowe i sprawne, mogły znaleźć lepszą pracę. Z czasem zaczęłam podejrzewać, że to nie jest zwykła pomoc, ale nie chciałam wyjść na „samolubną żonę”.

Pieniądze, które znikają

Zauważyłam, że nasze oszczędności topnieją szybciej niż planowaliśmy. Kiedy zapytałam męża o pieniądze na nasze wspólne wakacje, nagle zrobił się niespokojny. „Musimy zacisnąć pasa, mama miała niespodziewane wydatki, a siostra potrzebuje nowej lodówki” – powiedział, unikając mojego wzroku. Poczułam, że coś jest nie tak. Przecież przez ostatnie miesiące co chwilę „mama” i „siostra” miały kolejne „pilne potrzeby”. Mąż pracował na dwa etaty, aby zaspokoić ich wymagania, a my żyliśmy coraz skromniej. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego one nie próbują stanąć na własnych nogach.

Pęknięcie zaufania

W końcu, podczas jednego z weekendów, kiedy mąż wyjechał w delegację, znalazłam dokumenty bankowe. Zamarłam. Kwoty, jakie przelewał swojej rodzinie, były szokujące. To nie były drobne wsparcia, to były regularne, ogromne sumy! Wściekłość wezbrała we mnie, ale postanowiłam się opanować. Zamiast od razu robić awanturę, postanowiłam zaczekać na jego powrót i skonfrontować go z tym, co odkryłam.

Gdy wrócił, natychmiast zasiadłam z nim do rozmowy. Mąż na początku się bronił, tłumacząc, że „mama i siostra zawsze potrzebują pomocy”. Ale kiedy pokazałam mu dowody – wyciągi z konta, na których widniały tysiące złotych, nie miał już nic na swoją obronę. „Robiłem to, żeby je wesprzeć, one są same…” – powiedział, ale w jego głosie nie było już pewności. Rozpętała się awantura.

Niespodziewane odkrycie

Nie sądziłam, że kłótnia wyjdzie na tak głębokie wody. Gdy zadałam mu pytanie wprost – dlaczego nie powiedział mi prawdy? – milczał przez chwilę, a potem wybuchł: „Bo nie wiem, jak im odmówić! Matka… groziła, że jeśli przestanę ją wspierać, przepisze wszystko na kogoś innego. A siostra… ma długi, a ja nie chcę, żeby coś się jej stało”.

Byłam w szoku. Okazało się, że jego matka od lat manipulowała nim emocjonalnie, a siostra ukrywała problemy finansowe, które ciągnęły się od wielu lat. Ale to nie był koniec. W pewnym momencie mąż złapał się za głowę i wyznał, że sprzedał swój udział w mieszkaniu, które mieliśmy wynająć, aby spłacić część jej długów. Nie zostało nam już praktycznie nic!

Co dalej?

Nie mogłam w to uwierzyć. Mąż, którego uważałam za osobę odpowiedzialną, dał się tak zmanipulować swojej rodzinie. Czułam się zdradzona, oszukana, a jednocześnie współczułam mu, bo widziałam, jak bardzo był przytłoczony całą sytuacją. Jego matka i siostra wykorzystały go do granic możliwości, nie licząc się z tym, co czuje i co stracił.

Czy mieliście kiedyś podobną sytuację? Jak byście postąpili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!